Siedziałam próbując po raz setny wepchnąć w CJ`a
chodźby łyżeczkę zupy.
-CJ. Zjesz jedną łyżkę i tata wróci. Proszę..-
siedziałam tak już z pół godziny a on jak na złość się
krzywił. W końcu otworzył buzie i zjadł trochę ale to na tyle. I
jak na zawołanie otworzyły się drzwi w których stanął
Louis.-Widzisz? Musisz mnie częściej słuchać.
-Musi cześciej słuchać? Co knujesz?- Louis objął
mnie i pocałował mocno.-Stęskniłem się.
-Nie było cie dwa dni, ale noc bez ciebie to nie
noc.-zaśmiałam się i go przytuliłam.-A z tym stworem walcze pół
godziny a on nie chce jeść.
Chłopak nachylił się nad CJ`em i cmoknął go w
czoło.
-Psocisz się? Nie łądnie. ALe mniejsza o to.
Przebiore się i jedziemy do moich rodziców.
Rodziców. Kurde. Zapomniałam. Znaczy..pamiętam że
jutro 24 grudnia ale zupełnie zapomniałam o tym ze jedziemy do jego
rodziców.
-Zapomniałam..-zrobiłam zbolałą minę przetarłam
twarz dłońmi.
Po ponad 3 godzinach jazdy
Louis zatrzymał samochód. Dzięki Bogu CJ przespał cała drogę
tak zresztą jak i ja. Brunet wysiadł z samochodu i otworzył drzwi
z mojej strony.
-Wstawaj mała.-pocałował
mnie w czoło. Podałam nosidełko ze spiacym jeszcze chłopcem
Louisowi po czym wysiadłam i zamknęłam drzwi. Tomlinson wyjął z
bagażnika torby i wziął jedną na ramie a drugą w reke.
-Daj, nie bede rysykować ze
sie przerwócisz.-prychnęłam i wziełam od niego jedną torbe.
Louis zapukał do drzwi a ja
już stałam na miękkich nogach. Co powie jego rodzina? Co zrobią
jego rodzice? No cóż..nie codziennie widzi sie syna z jakąś
dziewczyną o któej słyszeli ze dwa razy i z dzieckiem na rekach.
Będzie dobrze jak nie zemdleje.
-Spokojnie
Catherine.-uśmeichnął sie lekko i dosłownie w tej samej chwili
drzwi się otworzyły i staneła w nich dośc wysoka dziewczyna w
brązowych włosach.
-Louis!-ucieszyła sie i
zaczęła sciskać brata który mało sie nie przewrócił.
-Lotte, Lotte spokojnie bo
mnie zabijesz.- dziewczyna odsuneła się od niego i jakby dopiero
zobaczyła mnie oraz CJ`a. Patrzyła to na mnie to na mojego syna.-To
jest Catherine. Mówiłem ci o niej. To jest CJ. O nim ci nie
mówiłem.
-Mamo! Louis przyjechał!-
no cóż..1:0 dla jego rodziny. Właśnie straciłam w oczach
Charlotte. Ciekawe czy reszta rodzinki też mnie tak oleje. To był
bardzo zły pomysł zeby tutaj przyjeżdżać. Jeśli jego rodzice
zrobią to samo to gwarantuje że moja psychika nie wytrzyma i wróce
do domu.
-Cath..-zaczął Louis
widząc moja mine jednak posłałam mu mine w stylu 'Lepiej się
zamknij'. Po chwili w drzwiach stanęła jak mniemam mama mojego
ukochanego. Uśmeichała sie ciepło a jej uśmeich poszerzył sie na
widok syna.
-CO tak stoicie? A no tak
Lottie..musisz jej wybaczyć.-spojrzała na mnie.-Ty musisz byc
Catherine. Dużo się o tobie nasłuchałam.-uściskała mnie co
kompletnie mnie zaskoczyło.
-A ja to co?-zrobił smutną
mine brunet.
-Ty zaraz.-machneła na
niego ręką.
1:1
Weslziśmy do przytulnego
korytarza gdzie postawił nasze torby i przywitał sie z mamą
oddając mi przy okazji nosidełko. Jednak jak na złosć CJ musiał
się obudzić. Wziełam go na rece a on zmierzył wzrokiem panią
Tomlinson po czym wrócił wzrokiem do mnie i wrócił do gryzienia
swojego kocyka co osttanio było jego ulubionym zajęciem.
-Louis? Chciałbyś mi o
czymś powiedzieć?-zapytała go matka patrząc na CJ`a.
-No wiesz..-podrapał sie po
głowie.-To jest twój wnuczek..?
-Wnuczek? Louis..
-Wytłumacze ci później
mamo. Gdzie tata?
-W garażu. Zaraz powinien
przyjść.
I tak oto poznałam cała
jego rodzine. Jego starsze siostry były względem mnie poniekąd
podłe. Żadnego cześć czy coś. Przywitały się z Louisem a mnie
i CJ`a totalnie olały. Przynajmniej bliźniaczki-Phoebe i Daisy-
były dość miłe..dla CJ`a. Biegały do niego, ciągle przytulały,
zabawiały.
4:2 dla rodziny Louisa
Chłopak widząc mój podły
humor przytulił mnie. Siedzileiśmy na kanapie a pani Jay zajmowała
sie CJ`em. Louis nie rozmawiał z nią jeszcze o tym że 'CJ to jej
wnuk' i coś czuje że nieprędko pogada.
-Wyjdziemy gdzieś? Mama
zajmie sie CJ`em? Prosze.
-Dobrze.
Wyszliśmy z domu i zeszło
nam sie jakoś do wieczora. Louis pokazywał mi Doncaster a że
byliśmy pieszo kiedy wróciliśmy do domu było już późno. CJ i
bliźniaczki spali a Mark zawieszał lampki. Chłopak został i mu
pomógł a ja skierowałam sie do sypialni która niegdyś należała
do Lou.Wzięłam prysznic i położyłam do łóżka. Nawet nie wiem
kiedy zasnęłam.
Rano obudził mnie płacz.
Miejsce obok mnie było ciepłe ale puste. Wzięłam CJ`a który
leżał w przenośnym rozkłądanym łóżeczku któe wzieliśmy ze
sobą. Po przewinieciu go i innych takich zeszłam z nim na dół.
Sama założyłam na siebie czarną sukienke do kolan i baleriny tego
samego koloru. Z włosów spletłam dwa warkocze
-Dzień dobry.-uśmiechnęłam
sie lekko wchodząc do salonu gdzie siedzieli wszyscy poza
Marchewkowiczem.
-Dzień dobry Catherine.
Siadaj zaraz będzie śniadanie.-uśmeichnęła sie pani Tomlinson.
-Dziękuje nie jestem
głodna..gdzie Louis?
-Na dworze. Rozmawia z
kolegą.
-Z kolegą? -za nim zdaryła
cokolwiek odpowiedzieć skierowałąm się do drzwi. CJ jak to miał
w zwyczaju gryzł róg kocyka którym był okryty. Miał na sobie
tyłko jednoczęściową piżamkę w samoloty i grube skarpety z
antypoślizgową podeszwą kolory czerwonego. Pociągnęłąm za
klamke by od razu wpaść w kłąb dymu. Nie paliłam odkad zasłam w
ciąże. Louis palił tylko do towarzystwa więc..Zayn stał oparty o
barierke i wyglądął na zdenerwowanego. Louis stał obok niego. Na
mój widok obaj zastygli.
-Catherine..-odezwał sie
jako pierwszy Zayn i zmierzył wzrokiem CJ`a.-Kto to?
-CJ. 'Mój drugi
facet'.-wywróciłam oczami.
-Macie syna?
Gratulacje.-mruknął i odwrócił wzrok.
Nie idioto MY mamy syna. Ty
i ja, ale ty nic o nim nie wiesz i jesteś zbytnim idiotą zeby sie
domyślić.-wywarczałam w myslach.
-Co ty powiedziałaś?-zrobił
wielkie oczy. Louis pokręcił głową i spojrzał gdzieś w bok.
O kurwa! Nie powieedziałam
tego na głos. Nie mogłam. Po prostu nie mogłam. W tej chwili
miałam ochote się rozpłakać i uciec jak najdalej stąd. Jak w
ciągu jednej sekundy nieświadomie można zniszczyć coś o co sie
dbało tyle czasu? Louis mnie zabije. Zayn pewnie też bedzie chciał
to zrobic. Nienawidze siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz