21 lis 2013

Imagin Zayn

Weszłaś do salonu i ten widok który od razu sprawił ze łzy zebrały w twoich oczach. Na kanapie siedziała obca ci dziewczyna z szerokim uśmiechem na twarzy. Z twoich obserwacji wynikało że ma na sobie wyłącznie bluzke lub bluzke i spódniczke. Nie wnikałaś. W tamtym momencie liczyło się tylko to że znowu to zrobil. Zdradził cię po raz kolejny. Tyle razy mu wybaczałaś. Po prostu przynosił ci twoje ulubione kwiaty, przepraszał, szeptał ciepłe słówka. Tyle wystarczyło. Nie teraz. Wbiegłaś na góre i zatrzasnęłaś drzwi sypialni. W ekspresowym tempie zaczęłaś pakować wszystkie swoje rzeczy do walizki. Wrzuciłaś kosmetyki do kosmetyczki i schowałaś ja do torby. Nie wiedziałąś gdzie się teraz podziejesz. Łzy które tak dzielnie powstrzymywałaś zaczęły spływać po twoich policzkach. Wyciągnęłaś telefon i wybrałaś numer do swojej najlepszej przyjaciółki.
Po kilku sygnałach usłyszałaś jej głos.
-[I.T.N.P.]?-wyszlochałaś.
-[T.I.]? Co się stało? Nie nie mów. Zayn prawda?
-Yhym..-tylko tyle zdołałaś powiedzieć.-M-Mogę do ciebie przyjechać?-wytarłaś mokre oczy.
-Możesz..tylko wiesz jestem u Niall`a.
Niall? Przecież to najlepszy przyjaciel Zayn`a.-pomyślałaś.
Otóż tak, byłas dziewczyną jednego z najbardziej znanych facetów na planecie a twoja przyjaciółka jest siostrą Niall`a Horan`a z którym Zayn śpiewa w jednym zespole.
-W Mullingar?- zapytałaś zapinając walizke.
-Tak..przylecisz czy mam wracać do Londynu?
-Przylece. Wsiąde w najbliższy samolot.
-Dobrze. Zadzwoń jak będziesz na lotnisku.
-Do zobaczenia.-rozłączyłaś się. Podeszłaś do lustra i wytarłaś oczy. Wziełaś walizke i po raz ostatni rozejrzałaś się po waszej sypialni. Tyle wspomnień. Zacisnęłaś powieki i wyszłaś. Skierowałaś się do drzwi frontowych ale oto Zayn cię ubiegł. Jego nowa 'zabawka' zdąrzyła się rozpłynąć.
-Gdzie idziesz?-zapytał opierając się o drzwi.
-Wyprowadzam się.
-Dlaczego?
-Dlatego że mam cię dość rozumiesz?-krzyknęłaś.- Dlatego że jesteś pieprzonym idiotą! Jeżeli chcesz bzykać każdą laske jaką widzisz to po co ja ci jestem? To koniec Zayn.. nie wystarczy już puste 'przepraszam'.
-Ale [T.I.]..ja przepraszam to nie tak..
-Jak? Co? Za szybko wróciłam tak? Nie miałam was nakryć?- przepchnęłaś się obok niego i otworzyłaś drzwi. W jego oczach widziałaś żal i smutek.- Teraz proszę możesz mieć tyle panienek ile chcesz. Ja już ci nie będę przeszkadzać.
-[T.I.]..-ten głos pełen żalu akompaniował ci gdy szłaś w kierunku taksówki.

Będąc na lotnisku kupiłaś najbliższy lot do Irlandii. Był za trochę ponad godzine. Widać trochę szczęścia ci dziś dopisało. Zadzwoniłaś do przyjaciółki i powiedziałaś o której mniej wiecej będziesz. Skierowałaś się na odprawę i po jakimś czasie siedziałaś już w samolocie. Lot nie był aż tak strasznei długi. Dzięki Bogu to co Zayn trzymał w domu starczyło ci na pierwszą klasę. Próbowałaś się zdrzemnąć ale nie mogłaś. Miałaś wielką pustke w głowie ale na szczęście łzy przestały płynąć.
Po około 2 godzinach byłaś na lotnisku w Dublinie. Po odebraniu swojego bagażu stałaś na dworze i paliłaś papierosa. Rzadko to robiłaś. Musiałaś być bardzo zestresowana żeby zapalić. To taki moment.
-[T.I.]-usłyszałaś znajomy głos. Podniosłaś głowie i już po chwili wylądowałaś w ramionach [I.T.N.P.]- Stęskniłam się za tobą.
-Ja za tobą też.
-Chodź. Niall czeka w aucie.-pociągnęła cie w kierunku parkingu.

To już pół roku. Nawet więcej. Czas spędzony na bezsensownym oglądaniu telewizji, spaniu i innych takich. Serce dalej krwawiło a minęło już dużo czasu jak dla ciebie. Ten czass jakby był wyrwany z twojego życia. Dalej mieszkałaś ze swoją przyjaciółką u Niall`a w Irlandii. Od Zayn`a wieści nie miałaś od dnia rozstania. Może to i dobrze? Przecież tego chciałaś prawda? Żeby w końcu dał ci spokój. Ale czemu to jest takie dziwne uczucie?
-Hej. Co powiesz na jakieś zakupy?-zapytała [I.T.N.P.].
-Nie chce mi się.-mruknełaś upijając łyk kawy. Siedziałyscie na kanapie i oglądałyście telewizje. Niall natomiast miał wrócić dziś wieczorem z trasy koncertowej.
-Nie chce ci się od pół roku. Źle z tobą.
-Możemy o tym nie gadać?
-Jasne, jasne.-podniosła rece w geście kapitulacji.
-Co powiesz na to żebyśmy zrobiły jakieś jedzienie dla Nialla?-zaproponowałaś.
-Niech bedzie. Tylko musimy iść do sklepu bo praktycznie nic nie ma.
I tak oto minał wam cały dzień. Zrobiłyście fure jedzenia która mogłaby straczyć spokojnie dla 10 osób wiec będziecie mieć co jeść przez najbliższe trzy dni.
Ledwo skończyłyście a rozległ się odgłos otwieranych drzwi i tupot stóp. Nie jednej pary a wielu..i stało się to czego bardzo nie chciałaś. Do kuchni wpadła rozszalała piątka zwana One Direction.
Niall Natychmiast wyściskał swoją siostrę jak i ciebie. To samo zrobiła reszta. Kiedy natomiast Zayn stanął przed tobą zebrało ci się na płacz.
-[T.I. zdrobniale]..
-Zayn..-powiedziałaś cicho. Po chwili już przytulałaś się do niego a on głaszcząc cię po głowie ciągle cię przepraszał. Odsunęłaś się od niego i popatrzyłaś w jego czekoladowe oczy.-Ale to ostatnia szansa jasne?
-Jak słońce.-pocałował cię w czoło. Do twoich uszu dobiegło grupowe 'Ahhh..' i dopiero teraz uświadomiłaś sobie że wasi przyjaciele są z wami.
-Piękny Happy End.-odezwał się Niall.-Ale jestem głodny.- na to wszyscy wybuchliście smeichem.

-Jeszcze trochę [T.I.] jeszcze chwile..-Zayn powtarzał to w kółko i w kółko a ty miałaś chote stamtąd uciec i odizolować się od tego cholernego bólu. Ten głupi poród trwał już kilka godzin co niemiłosiernie bolało a Zayn siedział obok ciebie trzymając cię za ręke.
Po kolejnych minutach rozległ się płacz dziecka. Odetchnełaś głęboko czując ulge. Popatrzyłaś na swojego - aktualnie - narzyczonego który z wielkim uśmiechem wpatrywał się w strone gdzie znajdowało się wasze dziecko. Po chwili już trzymałaś waszego malutkiego synka na rękach. Miał kolor skóry identyczny jak Malik.
-Kocham cię.-usmiechnał się Mulat i pocałował cię w czoło.- I ciebie.- zaśmiał się kiedy chłopczyk ujął jego palca niechcąc go puścić.
No i proszę. Teraz jesteś szczęśliwa. Zayn jest najlepszym chłopakiem na świecie. Fakt, kłóciliscie się ale to nie trwało dłużej niż dwa dni. Malik już nie topił smutku w alkoholu czy dziewczynach. Liczyłaś się ty i teraz wasze dziecko. I dlatego warto przebaczyć ten ostatni raz. Bo gdybyś tego nie zorbiła to kto wie czy teraz nie siedziałabyś dalej na kapie Niall`a w Mullingar`ze i topiłabyś smutki w kawie. A teraz jesteś szczęsliwa. I to bardzo.



17 lis 2013

Rozdział dwunasty


-T-Tak..-zająknęłam. Louis z wielkim uśmiechem na twarzy wsunał mi pierścionek na palec po czym przytulil mnie i pocalował.

-Kocham cię.-szepnął do mojego ucha.

-Ja ciebie też.-usmeichnęłam się. Po przyjęciu gratulacji od rodziców Lou oraz nie chętnych od jego starszych sióstr i obojętności ze strony Zayn`a poszłąm na góre uśpić CJ`a. Stałam nad jego łóżeczkiem i patrzyłam jak leży wpatrując sie we mnie czekoladowymi oczami. Wyglądał tak słodko. Juz dość długie czarne włosy, lekko ciemna skóra. Kolor był znikomy ale cóż. Jeśli ktoś jest spostrzegawczy..

Moje uczucia do Zayn`a chyba jeszcze nie zniknęły. Chyba. Kiedy go widziałam czułam jakieś skręcenie w brzuchu, ale to Louisa kochałam. Fakt mam dopiero niecałę 18 lat i może kiedys okazać sie że to tylko zauroczyenie ale wiem ze tak nie będzie. Kiedyś Lou mnie chyba nawet nie lubił a teraz? Jakieś 20 minut temu mi się oświadczył. Chce wziąsć z nim ślub, mieć jeszcze jedno dziecko i spędzić z nim reszte życia. Z Zaynem to chyba nie było to. To była moja pierwsza miłość ale niedługo później poznałam swojego narzeczonego i miłość do Malika jakby ręką odjął. Fakt że teraz uczucie keidy go widze mozna porównać do motyli w brzuchu ale kto by sie tak nie czuł po tym wszystkim? Ona sie właśnie tak czuje. I będzie przez najbliższy czas.

Nagle poczułam ciepły oddech na swoim karku. Odwróciłam się w tamtą strone by spojrzeć prosto w czekoladowe oczy Mulata.

-Czego chcesz?-zapytałam nieruszajac sie.

-Przyszedłem zobaczyć..jego..- odwrócił ode mnie wzrok i popatrzył na CJ`a który zaczął mu sie badawczo przyglądać.

-Dziecko jak dziecko. Nic szczególnego.-mruknęłam. Kim on jest żeby tutaj przychodzić i niszczyć mi taki wspaniały wieczór?

-Ma oczy jak ja.-usmiechnał sie rozczulająco.- I włosy.

-Moze i tak, ale teraz już stą idź. Nie mam najmiejszej ochoty słuchać tych głupot i oglądać ciebie. Podjąłeś decyzje tamtej nocy, ułożyłeś sobie życie jak ja więc nie niszcz tego.

-Jaką miałem podjąć decyzje Catherine? Albo wziąłbym z nią ślub albo zniszczyłbym kariere chłopaków. A to jest też po części twoja wina bo nie powiedziałaś że jesteś w ciąży.

-A co by to zmieniło? Miałam powiedzieć ci w dzień ślubu 'Zayn zrobiłeś mi dziecko więc zostaw tą idiotkę Perrie i mi pomóż bo zapewne Paul wyrzuci mnie z domu'? Co by to dało co? Zostawiłbyś ją? Wątpie. Dla ciebie to była tylko jedna nic nie znacząca noc a mi zmieniła całe życie.

-Wiem. Przepraszam Catherine..-powiedział cicho. Mam nadzieje że zrobiło mu sie głupio.

-Nie mam co ci wybaczać. Po prostu nie zachowuj sie nigdy ale to prze nigdy jakbyś był jego ojcem. Nie mów że jest do ciebie podobny. On ma ojca, a ty mozesz być co najwyżej jego wujkiem.

-Catherine. Biorę rozwód z Perrie a on ma ojca. Ja nim jestem. Ja chce nim być.

-Nie. Bierzesz z nią rozwód i tylko dlatego chcesz być dla niego ojcem. Tak to prawda on ma ojca. Ale jest nim Louis. On był ze mną od początku i do niego CJ powie kiedyś 'Tato'. Zrózum.

Zayn zbliżyłs ie do mnie a jego twarz przybrała niebezpieczny wyraz.

-To ty cos zrozum.-powiedział niskim głosem którego szczerze sie wystraszyłam.-Mam pieniądze. Mam sławe. Mam prawników. Ty nie masz nic. Nie musze sie długo starać zeby zabrać ci jakiekolwiek prawa. Ty jesteś tylko zwykłą małolatą i mogę sprawic że jeszcze na te kilka miesięcy trafisz do domu dziecka a kiedy stamtd wyjdziesz będe już w trasie i nic nie zrobisz.- W oczach zebraly mi się łzy. Jak on może być taki podły? Zayn któego kochałam nigdy by tak nie powiedział. Zayn który był moim przyjacielem nigdy by mnie nie przestraszył. Ale widać nigdy go nie znałam. Poczułam jak smutek ustępuje wściekłości.

-Nie! Może i jesteś wielką gwiazdką ale ja mam Louisa. Zrozum że ty mi nic nie zrobisz. Nie boje się ciebie. Ja już nie jestem tą idiotką co kiedyś.
 
Chłopak odsunął się ode mnie kawałek i popatrzył zamyślonym wzrokiem.
 
-A jeśli cię kocham?-zapytał. Poczułam jak krew odpływa mi z twarzy. Jak on do cholery może powiedzieć coś takiego? Czy on lubi wszystko niszczyć? Przed chwilą powiedziałam jego przyjecielowi że za niego wyjde a teraz Zayn tak po prostu mówi 'a jeśli cię kocham'. Zaczynam się już gubić w swoich uczuciach. Do tej pory wszystko było pięknie. Ale nie. On się musiał zjawić i wszystko zepsuć.
Nie wytrzymałam i nim pomyślałam moja ręka uderzyła go w twarz z największą siłą jaką umiałam. Mężczyzna popatrzył na mnie czekoladowymi oczami w których skakały ogniki i dotknął swojego policzka.
-Idź stąd..-powiedziałam mając nadzieje że głos załamał mi się tylko w wyobraźni.
 
Leżałam w łóżku wpatrując się w sufit. Louis już spał a ja jakoś nie mogłam. Od kilku godzin przewalałam się z boku na bok. Moją głowe zaprzątały niepotrzebne myśle. Na przykład ta że Zayn śpi za ścianą. Nagle poczułam ręce oplatające się wokół mojej talii, a głowa mojego narzeczonego znalazła się na mojej klatce piersiowej.
-Czemu nie śpisz?-wymruczał zaspanym głosem.
-Jakos nie jestem zmęczona.
-Mogę cię zmęczyć jak chcesz..-już widziałam ten chytry uśmieszek na jego twarzy kiedy jego ręka zsuwała się w kierunku moich spodenek.
-Spadaj! CJ śpi a za jedną ścianą jest Charlotte, Zayn i jeszcze na przeciwko twoi rodzice.
-Zayn. O niego chodzi prawda? Nie podoba ci się że tutaj jest.
-Louis..po prostu on..powiedział że zabierze mi CJ`a..-powiedziałam cicho.
-Że co?-oburzył się i już wstawał ale złapałam go i przyciągnęłam do siebie.
-Lou..nie denerwuj się. On tego nie zrobi ale..
-Ale..?- popatrzył na mnie. Teraz leżał na brzuchu patrząc na mnie.
-Poniekąd powiedział że mnie kocha.
-Zabij go!-zerwał się z łóżka i chwycił spodnie.
-Louis!- wstałam i do niego pdoeszłam.-Daj mu spokój. Wiesz ze to nic nie zmieni, ja kocham tylko ciebie i przecież wiesz że Zayn`owi wkrótce przejdzie. On tylko tak mówi bo ma kryzys małżeński i tyle.
-Dobra..ale rano nie gwarantuje ze nie spadnie ze schodów.-warknął i po chwili wrócił do łóżka.
-A spróbuj mu coś zrobić.-wywróciłam oczami. Jest zły. Są święta a ja nie chce żeby chodził naburmuszony.-No to jak? Jest jakiś sposób na rozweselenie cię?- zapytałam i wdrapałam się na materac.
-Jakiś jest.-burknął.
-Jakiś?-uśmiechnęłam się lekko  i usiadłam na nim okrakiem.-A zdradzisz mi go?\
-Pomyśl. Jesteś bardzo mądra.- mruknął. Hmm..Lou, Lou, Lou jakiś ty przewidywalny. Nachyliłam się nad nim i zaczęłam składać drobne pocałunki na jego szyi.
-Tak?
-Y-ym..-wymruczał. Przesunęłam się ku górze i zaczęłam calować linie jego szczęki chichotając przy tym z powodu jego zarostu który mnie gilgotał.
-A tak?
-Nie.-prychnął. Gramy twardego tak?- prycnęłam w myślach. Pocałowałam kącik jego ust i po paru sekundach wpiłam się w jego usta.-Wygrałaś.-wymruczał i już po chwili leżał na mnie.
 
_______________________
Proszę bardzo, oto rozdział 12, mam nadzieje że nie jest taki zły.
No i oczywiście wielkie Dziękuje za ponad tysiąc wejść na bloga
Akira :*
 

10 lis 2013

Rozdział jedenasty

-Zapytam jeszcze raz: Co ty powiedziałąś?- powiedział Mulat. Był wyraźnie wściekły. Mam dwie opcje. Opcja 1: Uciec. Opcja 2: Wyjaśnić wszystko Zayn`owi. Wybieram opcje numer jeden! Odwróciłam się już by uciekać jednak Louis mnie powstrzymał.
-Idę zjeść śniadanie. Pogadajcie sobie.-wziął CJ`a na rece i zniknął za drzwiami.
-Możesz coś powiedzieć z łaski swojej?-warknął Zayn. Jak zarejstrowałam palił kolejnego papierosa.
-Nie denerwuj się.-mruknęłam. Wiedziałam ze pali najwięcej w chwilach stresu.
-Jak mam się nie denerwować właśnie się dowiedziałem że mam syna.
-Zayn..-zaczęłam jednak mi przerwał.
-Jak mogłaś mi nie powiedzieć? Pomyślałaś w ogóle jak on się poczuje wychowywany bez ojca..
-I to ja jestem ta zła tak?-powiedziałam gorączkowo. Zdenerwował mnie.-Powiedziałabym ci. Chciałam ci powiedzieć ale ty zachowałeś się jak idiota, Poza tym..co by to miało zmienić? Sam powiedziałeś 'ta noc nic nie zmieni'. Co byś zrobił jkbyś wiedział? Zostawiłbyś Perrie? Wątpie. I wiedź ze CJ nie wychowuje się bez ojca. Louis jest dla niego jak ojciec i nic ci do tego.-miałam wielką chęć się rozpłakać. Nie mogłam. Za dużo razy przez niego płakałam.
-Mogłaś przynajmniej powiedzieć..-popatrzył gdzieś w przetrzeń.
-Mogłam. Nie zrobiłam tego i nie żałuje. Teraz mam rodzine coś czego ty byś mi nie dał. Olałbyś mnie i CJ i jedynie dawał pieniądze a mnie to nieinteresuje. Więc daj spokój z filozofowaniem.


Przez praktycznie cały dzień powstrzymywałam się od płaczu. Sytuacja z Zaynem, to że siostry Louisa miały mnie totalnie gdzieś i bardzo nie przypadkiem dowiedziałam się że cytuje 'Jest idiotką która zniszczyła związek Lou i Eleanor. Ona była fajniejsza i miałam nadzieje że wezmą ślub.' Te słowa wypłynęły z ust Charlotte kiedy wracała z dworu po co dopiero odbytej rozmowie z Zaynem. Chłopak już nic nie powiedział tylko palił dalej papierosa. Siedziałam z Lou na kanapie i patrzyłam pustym wzrokiem na sztuczną choinke i nagle przypomniało mi się coś.
-O Jezu Louis..-jęknęłam przeciągle.
-Co?-popatrzył na mnie pytająco.
-Masz dziś urodziny. Jestem taką cholerna idiotką która skupia się na własnych problemach ze o tobie zapomniałam.-uderzyłam się w głowe otwartą dłonią.-Nawet nic dla ciebie nie mam.
=Cath przestań..ważne że nie uciekłaś kiedy poznałaś moją pierwszą siostrę.-pocałował mnie w czoło.
-A nie jesteś zły za sytuacje z Zaynem? Nie chciałąm mu powiedzieć..tak po prostu wyszło.
-Nie ma sprawy tak? Jakoś ty nie palisz się do tego żeby z nim być a on żeby zabrać CJ`a.
-Nie pali się bo ma przygłupią żone.-prychnęłam.
-Zazdrosna?-zrobił obrażoną mine.
-O nią lub niego? Nigdy.- objęłam go.-Kocham tylko ciebie.-cmoknęłam go w policzek.
-Rozwodzą się.-przyznał i mnie przytulił.-Był tutaj żeby o tym porozmawiać. Znowu go zdradziła. Przyjechał z Bradford żeby powiedzieć.
W ciągu ostatniego czasu Zayn i Louis zbliżylis ie do siebie chyba bardziej niż z resztą One Direction. Znaczy rozmawiali ze sobą często i wszystkim. Osttanio w sumie tylko Zayn miał jakieś problemy ale Tomlinson nigdy mi nie mówił o czym rozmawiając a ja nie nalegałam.
-Om..nie wiem chyba co powiedzieć..ale chyba nie mam co. Już nie będzie jak kiedyś. Nie będzie moim przyjacielem.
-Wiem. Nie gadajmy o tym okey?-uniósł brew.
-Nie ma sprawy. Wszystkiego najlepszego.-uśmiechnęłam się i pocałowałam go mocno. Chłopak objął mnie w talii i usadził na swoich kolanach a jego gorące wargi zjechały na moja szyje.-Louis..-zaśmiałam się.-Jeszcze ktoś wejdzie..-położyłam mu rece na ramionach ale nei poczyniłam zadnych kroków żeby go od siebie odsunąć.
-Nie robie nic nieprzyzwoitego. Całuje swoją dziewczyne i przyszłą matke swoich dzieci.-prychnął jakby była to najoczywistsza rzecz na swiecie.

Za chwile miała się zacząć kolacja a Lou dalej stał na dworze rozmawiając z Zayn`em. Tak, tak wrócił tutaj. Pomagałam Jay rozkładać jedzenie na stole i inne takie. Kiedy wszystko było gotowe poszłam w kierunku naszej tymczasowej sypialni po CJ`a który jeszcze najprawdopodobniej spał. Po drodze napotkałam panią Tomlinson która stała w drzwiach rozmawiając z Zayn`em jak się okazało.
-Zayn. Nie będziesz się po nocy tłukł do Bradford. Zostań, pojedziesz rano.
-Naprawdę proszę pani. Nie będę przeszkadzał poza tym musze jutro rano jechać do Londynu coś załatwić.
-Załatwić? Zayn są święta.
-Ale..
-Żadnego 'ale'. Zapraszam do środka w tej chwili.- weszła do srodka a za nią dwójka chłopaków. Ja natomiast automatycznie spuściłam głowe i poszłam na góre.
Zayn? Tutaj? Na NOC? Umre.
Weszłam do pokoju i wzięła CJ`a na recę. Dzięki Bogu już nie spał tylko miął swój kocyk więc obejdzie się bez płaczu..na razie. Szybko go przebrałam w garnitur który kupił mu nie dawno Louis.
Wzięłam głęboki oddech.
-Co nas nie zabije to wzmocni no nie?-mruknęłam i zeszłam na dół. Wszyscy byli na nogach trzymając kawałki białego materiału który okazał się opłatkiem.

Na szczęście kolacja minęła bez zbytnich spięć. Nawet Zayn starał się zachowywać jakby mnie nie znał. Na szczęście miałam obok siebie Louisa.
Po skończonym posiłku siedziałąm na oparciu fotela na którym siedział mój chłopak. Wszyscy rozpakowywali prezenty a CJ zajmowal miejsce na puszystym dywanie razem z Phoebe i Daisy i bawił się nowymi klockami. Upiłam łyk wina z kieliszka i po sekundzie w mojej dłoni znalazłaś ie małe pudełeczko. Było przewiązane kokardka. Czyzby kolczyki? Louis wyjął z mojej reki prezent i zdjął czerwoną wstażke po czym ukląkł przede mna. Idiotko to nei kolczyki- w myślach strzeliłam facepalm`a. Otworzył i ukazała się zawartość a mi zaparło dech w piersi.
 
Wszystkie oczy skierowały się na nas.
-Wiem że to nie najlepszy wiek żeby myśleć o ślubie, ale za kilka lat..no to jak? Wyjdziesz za ,mnie?- powiedział wyraźnie zdenerwowamy. Przełkęłam głosno sline i rozejrzałąm się po otoczeniu. Rodzice Lou byli wyraźnie uradowani, starsze siostry wyglądały jakby miały mnie rozszarpać, CJ i bliźniaczki byli niezbyt zainteresowani, Zayn natomiast..eh..jego oczy rozszerzyły się a na twarzy malowało się zdziwienie.
Zrobiłam szybki rachunek moich uczuć. I odpowiedziałam:
__________
Proszę, oto mamy za sobą 11 rozdział. Fakt ze zakończony w takim miejscu ale mam nadzieje ze się podobał.
Akira :*

4 lis 2013

Rozdział dziesiąty


Siedziałam próbując po raz setny wepchnąć w CJ`a chodźby łyżeczkę zupy.
-CJ. Zjesz jedną łyżkę i tata wróci. Proszę..- siedziałam tak już z pół godziny a on jak na złość się krzywił. W końcu otworzył buzie i zjadł trochę ale to na tyle. I jak na zawołanie otworzyły się drzwi w których stanął Louis.-Widzisz? Musisz mnie częściej słuchać.
-Musi cześciej słuchać? Co knujesz?- Louis objął mnie i pocałował mocno.-Stęskniłem się.
-Nie było cie dwa dni, ale noc bez ciebie to nie noc.-zaśmiałam się i go przytuliłam.-A z tym stworem walcze pół godziny a on nie chce jeść.
Chłopak nachylił się nad CJ`em i cmoknął go w czoło.
-Psocisz się? Nie łądnie. ALe mniejsza o to. Przebiore się i jedziemy do moich rodziców.
Rodziców. Kurde. Zapomniałam. Znaczy..pamiętam że jutro 24 grudnia ale zupełnie zapomniałam o tym ze jedziemy do jego rodziców.
-Zapomniałam..-zrobiłam zbolałą minę przetarłam twarz dłońmi.


Po ponad 3 godzinach jazdy Louis zatrzymał samochód. Dzięki Bogu CJ przespał cała drogę tak zresztą jak i ja. Brunet wysiadł z samochodu i otworzył drzwi z mojej strony.
-Wstawaj mała.-pocałował mnie w czoło. Podałam nosidełko ze spiacym jeszcze chłopcem Louisowi po czym wysiadłam i zamknęłam drzwi. Tomlinson wyjął z bagażnika torby i wziął jedną na ramie a drugą w reke.
-Daj, nie bede rysykować ze sie przerwócisz.-prychnęłam i wziełam od niego jedną torbe.
Louis zapukał do drzwi a ja już stałam na miękkich nogach. Co powie jego rodzina? Co zrobią jego rodzice? No cóż..nie codziennie widzi sie syna z jakąś dziewczyną o któej słyszeli ze dwa razy i z dzieckiem na rekach. Będzie dobrze jak nie zemdleje.
-Spokojnie Catherine.-uśmeichnął sie lekko i dosłownie w tej samej chwili drzwi się otworzyły i staneła w nich dośc wysoka dziewczyna w brązowych włosach.
-Louis!-ucieszyła sie i zaczęła sciskać brata który mało sie nie przewrócił.
-Lotte, Lotte spokojnie bo mnie zabijesz.- dziewczyna odsuneła się od niego i jakby dopiero zobaczyła mnie oraz CJ`a. Patrzyła to na mnie to na mojego syna.-To jest Catherine. Mówiłem ci o niej. To jest CJ. O nim ci nie mówiłem.
-Mamo! Louis przyjechał!- no cóż..1:0 dla jego rodziny. Właśnie straciłam w oczach Charlotte. Ciekawe czy reszta rodzinki też mnie tak oleje. To był bardzo zły pomysł zeby tutaj przyjeżdżać. Jeśli jego rodzice zrobią to samo to gwarantuje że moja psychika nie wytrzyma i wróce do domu.
-Cath..-zaczął Louis widząc moja mine jednak posłałam mu mine w stylu 'Lepiej się zamknij'. Po chwili w drzwiach stanęła jak mniemam mama mojego ukochanego. Uśmeichała sie ciepło a jej uśmeich poszerzył sie na widok syna.
-CO tak stoicie? A no tak Lottie..musisz jej wybaczyć.-spojrzała na mnie.-Ty musisz byc Catherine. Dużo się o tobie nasłuchałam.-uściskała mnie co kompletnie mnie zaskoczyło.
-A ja to co?-zrobił smutną mine brunet.
-Ty zaraz.-machneła na niego ręką.
1:1
Weslziśmy do przytulnego korytarza gdzie postawił nasze torby i przywitał sie z mamą oddając mi przy okazji nosidełko. Jednak jak na złosć CJ musiał się obudzić. Wziełam go na rece a on zmierzył wzrokiem panią Tomlinson po czym wrócił wzrokiem do mnie i wrócił do gryzienia swojego kocyka co osttanio było jego ulubionym zajęciem.
-Louis? Chciałbyś mi o czymś powiedzieć?-zapytała go matka patrząc na CJ`a.
-No wiesz..-podrapał sie po głowie.-To jest twój wnuczek..?
-Wnuczek? Louis..
-Wytłumacze ci później mamo. Gdzie tata?
-W garażu. Zaraz powinien przyjść.


I tak oto poznałam cała jego rodzine. Jego starsze siostry były względem mnie poniekąd podłe. Żadnego cześć czy coś. Przywitały się z Louisem a mnie i CJ`a totalnie olały. Przynajmniej bliźniaczki-Phoebe i Daisy- były dość miłe..dla CJ`a. Biegały do niego, ciągle przytulały, zabawiały.
4:2 dla rodziny Louisa
Chłopak widząc mój podły humor przytulił mnie. Siedzileiśmy na kanapie a pani Jay zajmowała sie CJ`em. Louis nie rozmawiał z nią jeszcze o tym że 'CJ to jej wnuk' i coś czuje że nieprędko pogada.
-Wyjdziemy gdzieś? Mama zajmie sie CJ`em? Prosze.
-Dobrze.
Wyszliśmy z domu i zeszło nam sie jakoś do wieczora. Louis pokazywał mi Doncaster a że byliśmy pieszo kiedy wróciliśmy do domu było już późno. CJ i bliźniaczki spali a Mark zawieszał lampki. Chłopak został i mu pomógł a ja skierowałam sie do sypialni która niegdyś należała do Lou.Wzięłam prysznic i położyłam do łóżka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.


Rano obudził mnie płacz. Miejsce obok mnie było ciepłe ale puste. Wzięłam CJ`a który leżał w przenośnym rozkłądanym łóżeczku któe wzieliśmy ze sobą. Po przewinieciu go i innych takich zeszłam z nim na dół. Sama założyłam na siebie czarną sukienke do kolan i baleriny tego samego koloru. Z włosów spletłam dwa warkocze
-Dzień dobry.-uśmiechnęłam sie lekko wchodząc do salonu gdzie siedzieli wszyscy poza Marchewkowiczem.
-Dzień dobry Catherine. Siadaj zaraz będzie śniadanie.-uśmeichnęła sie pani Tomlinson.
-Dziękuje nie jestem głodna..gdzie Louis?
-Na dworze. Rozmawia z kolegą.
-Z kolegą? -za nim zdaryła cokolwiek odpowiedzieć skierowałąm się do drzwi. CJ jak to miał w zwyczaju gryzł róg kocyka którym był okryty. Miał na sobie tyłko jednoczęściową piżamkę w samoloty i grube skarpety z antypoślizgową podeszwą kolory czerwonego. Pociągnęłąm za klamke by od razu wpaść w kłąb dymu. Nie paliłam odkad zasłam w ciąże. Louis palił tylko do towarzystwa więc..Zayn stał oparty o barierke i wyglądął na zdenerwowanego. Louis stał obok niego. Na mój widok obaj zastygli.
-Catherine..-odezwał sie jako pierwszy Zayn i zmierzył wzrokiem CJ`a.-Kto to?
-CJ. 'Mój drugi facet'.-wywróciłam oczami.
-Macie syna? Gratulacje.-mruknął i odwrócił wzrok.
Nie idioto MY mamy syna. Ty i ja, ale ty nic o nim nie wiesz i jesteś zbytnim idiotą zeby sie domyślić.-wywarczałam w myslach.
-Co ty powiedziałaś?-zrobił wielkie oczy. Louis pokręcił głową i spojrzał gdzieś w bok.
O kurwa! Nie powieedziałam tego na głos. Nie mogłam. Po prostu nie mogłam. W tej chwili miałam ochote się rozpłakać i uciec jak najdalej stąd. Jak w ciągu jednej sekundy nieświadomie można zniszczyć coś o co sie dbało tyle czasu? Louis mnie zabije. Zayn pewnie też bedzie chciał to zrobic. Nienawidze siebie.


2 lis 2013

Rozdział dziewiąty

Biegłam ile sił w nogach. Jeśli się spóźnie to Brad mnie wyrzuci, a Louis udusi. Dopadłam do szklanych drzwi pociągnęłam za klamke. Weszłam do budynku .Recepcjonistka-Carrie- powiedziała że mam jeszcze 2 minuty. Może nie będzie tak źle? Wsiadłam do widny i wybrałam najwyższe piętro po paru minutach się zatrzymała i już gnałam przez korytarz.
Poczułam wibracje w kieszeni czarnych spodni i wyciągnęłam telefon. Spojrzałam na ekran gdzie widniało zdjęcie mojego chłopaka.
Odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha.
-Tak skarbie?-odezwałam się najsłodszym głosem jakim umiałam.
-Gdzie ty jesteś?!-powiedział dość ostro. Wywróciłam oczami, rozłaczyłam się i w ostatniej chwili wpadłam do gabinetu.
-Tutaj.-uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam Louisa. Chłopak mnie objął i pocałował w czoło. Jak na zawołanie drzwi się otworzyły i do srodka wszedł Brad-mój szef. No to może małe przybliżenie co działo się u mnie przez ponad rok.
Po ostrej kłótni z Paulem-swoją droga nie wiedziałam że może być aż taki podły- pojechałam do siostry Meggie, do Australii. Los chciał że spacerując sobie po parku spotkałam Louisa. Właśnie uciekał przed jakimiś fankami prosto z koncertu. Wpadliśmy na siebie i tak jakoś się zaczęło. Zaczęliśmy się spotykać. Kiedy miał wyjechać do innego kraju byliśmy już ze sobą, ja wróciła do Londynu. Wiedział ze jestem w ciąży, wiedział ze nie z nim i nie miał z tym problemów. A później urodził się CJ. Urodził się w 7 miesiącu. To chyba były moje najgorsze dwa miesiące w życiu kiedy mój mały synek tak cholernie przypominający Zayn`a leżał podłączony do tych wszystkich ustrojstw. Louis przyjechał kiedy tylko mógł i został ile tylko mógł. Zayn? Od dniu jego ślubu z Perrie go nie widziałam. Nie rozmawiałam. Pokłóciliśmy się wtedy. Chciałam mu powiedzieć o ciąży chociaż wątpiłam ze cokolwiek to zmieni. No cóż. Skończyło się na kilku wyzwiskach i tyle z naszej znajomości. A teraz jestem tancerką, Louis dalej jest gwiazdą światowego formatu a do mediów ciagle wypływają jakieś plotki. Czy Louis zdradza swoją dziewczyne? Czy wrócił do Eleanor? Właśnie. Jego była dziewczyna. Zdradziła go. W sumie to raczej nigdy go nei kochała. Chodziło chyba raczej o sławe i pieniądze. Nie wnikałam w ten temat. Nikt nie wiedział ze ja i Louis jesteśmy razem. Nawet chłopcy. No nikt pomijając Paul`a i Brad`a ale przyrzekli nic nie mówić. Nie chcieliśmy mieć problemów lub jakichś skandali. A już najbardziej nie chciałam żeby Zayn się dowiedział. A zwłaszcza o CJ`u to już na pewno. Miał ponad pół roku i chorował. Miał kłębuszkowe zapalenie nerek. Dostawał antybiotyki i inne takie ale i tak się martwila. Jak każda matka. Mam trochę ponad 17 lat. Kiedy wróciłam do domu Louis pomagał ja mógł. Bała się chodźby wiąść CJ`a na ręce. Bałam się że coś mu zrobie. Teraz już na szczęście już mi przeszło. Chociaż trochę. A co do mojej kariery..tańczyłam w paru teledyskach gdzieś w tle i na jakichś koncertach. A dzisiaj? Dzisiaj mam zacząć kręcić zdjęcia do teledysku z One Direction. I tak o to po Ponad roku zobaczę jego.
-Tak w ogóle to hej.-uśmiechnął sie leniwie i mnie pocałował co odwzajemniłam z największą chęcią.
-Hej.
-Dobra. Koniec z okazywaniem sobie czułości w mojej obecności.-wywrócił oczami Brad i zajął miejsce za biurkiem w swoim fotelu.
-Czy ty nigdy nikogo nie miałeś że tak się krzywisz?-prychnęłam i usiadłam na czarnej skórzanej kanapie.
-Smieszne.-warknął i wyciągnął jakieś papiery po czym wstał.-Nie rozkładaj się tak. Jedziemy od razu do studia.

-Jesteś pewna?-zapytał chyba po raz setny Louis kiedy wysiedliśmy z samochodu. Przecież nie mogę się wiecznie ukrywać przed Zayn`em i wiecznie nie możemy ukrywać naszego związku.
-Powiem po raz kolejny. Jestem pewna i nie masz co się martwić Lou.-uśmiechnęłam się. Martwił się. I to było słodkie, ale nadmiar tego był przesadą.
-Ale tak na sto procent?
-Przestań Louis.-prychnęłam i pocałowałam go lekko. Chłopak objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie mocniej przywierając do mnie wargami.
-I publicznie także sobie darujcie.-usłyszałam głos Brada i od razu wywróciłam oczami. Lou chwycił mie za ręke i weszliśmy do studia. Po przejściu kilkunastu metrów znaleźliśmy się w jednej z dużych hal. Był tam rozstawiony sporych rozmiarów greenbox oraz kamery, lefrektory i inne takie a także kręciła się tam masa ludzi.
Mój chłopak objął mnie ramieniem i pocałował w głowe.
-Wole cię jako blondynke.-szepnął do mojego ucha. No cóż, już od dość długiego czasu farbuje włosy na ognisto czerwony.
-Oj spadaj..-dźgnęłam go w bok. Louis zrobił zbolałą mine ale po chwili jego usta znalazły się przy moim uchu.-Policzymy się później.-wyszeptał i przygryzł płatek mojego ucha.
-Zboczeniec.-zaśmiałam się.
-Wiem.
Po chwili już staliśmy przy jednej z kamer wymieniając swoje poglądy względem dzisiejszego wieczoru naturalnie w bardzo dyskretny sposób. Nagle obok nas wyrósł Niall z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Catherine? Wow dziewczyno ale długo cię nie widziałem.-powiedział i wziął mnie w objęcia. Nie powiem. Cieszyłam się że go widze. Przez kilka miesięcy kiedy mieszkałam u Paul`a zaprzyjaźniłam się z nimi. No pomijając Louisa i Liam`a. Oni za mną nie przepadali, ale teraz Lou poszedłby za mna w ogień i wzajemnie.
-Ja też się ciesze ze cię widze Niall ale puść mnie bo nie udusisz.- chłopak spełnił moją prośbe i odsunął się ode mnie.
-Liam, Harry, Zayn! Zobaczcie kogo nam Louis przyprowadził!- krzyknął w kierunku bliżej mi nieokreślonym. po krótkiej chwili chłopcy już szli w naszym kierunku a mi zrobiło się jakoś tak dziwnie. Zayn na mój widok wręcz stanął jak wryty.
Założył do końca kurtke i ruszył dalej za Harry który od razu mnie przytulił.
 
-Zawsze wiedziałem ze naprawisz swój błąd i do mnie wrócisz.-objął mnie ramieniem i uśmiechnął się zawadiacko.
-Harry. Zostaw moją dziewczyne.-prychnął Louis i przygarnął mnie do siebie. Reszta -pomijając oczywiście Zayn`a który stał gdzieś z boku z nieodgadnionym wyrazem twarzy- popatrzyła na nas wybałuszając oczy.
-Dziewczyna? Ile?-pierwszy odezwał się Liam.
-Będzie jakieś osiem miesięcy..? 
-Osiem? Chciałeś nam kiedyś powiedzieć?
-Mówie teraz.-uśmiechnął się.
-A mówiłeś Eleanor że ją zdradzasz z jakąś małolatą?-odezwał się Zayn a ja od razu miałam ochote podejść i mu przywalić w tą jego zbyt ładną buźkę.
-A ty mówiłeś Perrie że ją zdradzałeś z tą małolatą?-warknął Louis.
-Koniec chłopaki.-skwitował Liam.-Mamy kręcić teledysk a nie się kłócić o dziewczyne jasne?
-Jasne.-wyburczeli Tomlinson i Malik.
 
 
                                                                                                                             (to z lewej)


 
 
Po kolejnej próbie nakręcenia która w końcu okazała się dobra padałam z nóg. Nawet buty na lekki wzniesieniu robią się niewygodne po tak długi czasie. Stałam na biurku i z ledwością powstrzymywałam się od spadniecia. Louis podszedł do mnie.
Objął mnie w pasie i zestawił na ziemie.
-Pięknie wyglądasz.-uśmiechnął się.
-A ty jesteś taki ulizany.-prychnęłam.
-Też cię kocham.-zaśmiał się i pocałował mnie lekko. Po chwili pocałunek stał się bardziej namiętny a jego język znalazł się w moich ustach, rece błądziły po plecach zahaczajac co chwila o zapiecie stanika.
-Louis!-odsunęłam się od niego ze śmiechem.
-No co?-zrobił niewinną mine.
-Nie rozbieraj mnie jeśli możesz.
-Ja cie nie rozbieram, ja cie całuje kochanie.-zaśmiał się i mnie przytulił a ja objęłam go za szyje.
-Wracajmy do domu. CJ już pewnie śpi.-ziewnęłam. Było już około 9 a ja z powodu tego że wstaje jakieś dwa razy w nocy i budze się wcześnie zasypiam coraz szybciej.
-CJ
?- usłyszałam głos Zayn`a i dosłownie serce mi stanęło. Nie może wiedzieć o CJ. pamiętaj Catherine..-Co? Masz dwóch facetów w domu? Gratuluje. Byłbym trzeci ale wiesz, mam żone.-zaśmiał się podle i ruszył dalej. Miałam wielką ochote uderzyć go, wykrzyczeć mu w twarz ze spieprzył mi życie a nawet go udusić gołymi rękami ale Louis przytulił mnie mocniej. Mój chłopak już miał na niego nakrzyczeć lub zrobić cos innego jednak powstrzymałam go.
-Zostaw go. Niech wraca do miłości swojego życia.-wtuliłam się w niego.-Musisz jutro jechać?-zapytałam smutno. Louis miał jutro mecz kilka godzin drogi z Londynu. Z jednej strony to dobrze że robi co zawsze chciał ale z drugiej nie nawidze kiedy nie ma go w domu.
-Wiesz ze musze. Wróce po jutrze.-pogłaskał mnie po plecach.
-Wiem.

Leżałam w łożku i czytałam jakieś kolorowe pisemko. Kiedy wróciliśmy CJ już słodko spał. Louis zapłacił naszej niani a ja od razu skierowałam się do łazienki. Louis właśnie brał prysznic a ja nudziłam się na śmierć. Sen się ulotnił jak tylko położyłam się do łóżka. Teraz głowe zarzątały mi słowa Zayn`a. Był idiotą. Idiotą który był moją pierwszą miłością. Teraz już nią nie jest. Prawda? Prawda! Teraz mam Louisa i co z tego że CJ nie jest do niego podobny? Przecież za kilka lat Zayn widząc go nie wpadnie na pomysł ze jest podobny do niego. Tak?
Łóżko obok mnie się ugięło i poczułam rece oplatające się wokół mojej talii.
-Odłóż tę gazete słońce.- usta Louisa zaczęły błądzić po mojej szyi.
-Louis?-powiedziałam poważnym tonem a on od razu się ode mnie odsunął.
-Tak?
-Myślisz ze Zayn pomyśli że CJ to jego syn? Znaczy jeśli go kiedyś zobaczy..?
-Zayn jest idiotą Cath. nigdy o tym nie pomyśli.-przytulił mnie. Nie odpowiadając pocałowałam go mocno. Nie mam ochoty rozmawiać o Zayn`ie i o tym co będzie kiedyś. Teraz jest Louis mój chłopak a raczej narzeczony. Może nie narzeczony. W usmie to chyba raczej nie. Dał mi pierścionek i powiedział 'kiedyś weźmiemy ślub'. Pasuje mi to 'kiedyś'. Teraz mam 17 lat i ślub nie to czego chce. Teraz mam mojego słodkiego CJ`a. Fakt że jego choroba powoduje u mnie siwienie włosów bo boje się że może stać się z nim cos gorszego, ale cóż tak to jest kiedy nie wie się zbyt wiele o tych wszystkich chorobach i ryzykach. Rzuciłam szkołe. Nie miaąłm innego wyjścia. Louis mi pomaga ile może, ale ma też trasy i mecze, nie zawsze jest w domu. Ale wiem dwie rzeczy na pewno. Pierwsza: Kocham Louisa. Druga: Zrobie wszystko by tego nie stracić.
______________________________
Oto rozdział 9
Mam nadzieje że się podobał
Akira :*